Metro w Mexico City
artykuł czytany
6655
razy
Jest też jeden z tuneli na stacji La Raza, gdzie na szafirowym tle przy ściemnionych światlach można obejrzeć panoramę nieba i znaleźś naniesione obrazy gwiazdozbiorów z oryginalnymi nazwami. Na tej samej stacji jest pod ziemią male muzeum historii naturalnej z różnymi eksponatami. Może by tak u nas w Uniach Europejskiej i Polnocno-Amerykanskiej wprowadzić takie cacka?
Na innych stacjach sa piękne malowidła-freski w stylu Juana Diego, piewcy kultury Azteków i rewolucji. Flagowe freski historyczne Juana Diego są w Pałacu Prezydenckim przy Zocalo, które można zobaczyć za darmo, albo z licencjonowanym przewodnikiem za 9$. Prywatnie Juan Diego byl mężem Fridy Kahlo (polecam film Frida na DVD), największej malarki Meksyku. Do przepięknego Domu Fridy Kahlo także łatwo dostaniemy się metrem, przy okazji obok zwiedzając Dom-twierdzę Lwa Trockiego, teoretyka marksizmu, zabitego tamże z polecenia Stalina.
Bilety w metrze meksykańskim kupuje się w w kasach zwanych Taquilla (tutaj mozna czasem dostac także mapę metra lub w wyciąć z prasy!), nie mylić z Tequilla, narodowa wódecznością Prawdziwego Meksyku. Cena jednoprzejazdowego biletu w Mexico wynosi 2 pesety, czyli ok. 20 centów USA. Bardzo łatwo jest poruszac się metrem używając przesiadek, po hiszpańsku pięknie mówi się "Correspondencia", tak jak nasza listowna. Biletów okresowych nie ma. Plastikowe Metro Card w Starym i Nowym Yorku mają pewną przewagę, bo jak się nie ma siły po jednym przejeździe (tylko za 2$), to można sobie zafundować w cenie tego samego biletu jazde autobusem w nowojorskim potężnym "trafiku".
Co jeszcze zauwazyliśmy ciekawego w stolicy Meksyku, to - odwrotnie niż w Nowym Jorku - zupełny brak reklamy i zachęty jazdy metrem! Zresztą wyjaśnienie jest proste, bo gdyby te np. 30 milonów obywateli wskoczyło na raz do metra, to nie wiem czy zmieściliby się nawet na peronach. Dlatego wejścia do meksykańskiego metra-subway-u(am. ang.) sa jakby "zakonspirowane" i trzeba czasem trochę polatać, aby je znaleźć. Transport metrem w stolicy Meksyku umila muzyka z pirackich CD, rozprowadzanych z dużą zniżka przez sprzedawców w pociągach. A poza tym w bardzo długich przejściach podziemnych można kupić wiele rzeczy użytecznych, a także specjalności kuchni lokalnej, czy też kanapki rodem z USA.
Podobno w tym pięknym kraju jest dużo analfabetów (w co tak bardzo nie wierzę, gdyż widzieliśmy oblężone księgarnie i antykwariaty), więc nazwy stacji w Meksyku sa dublowane symbolami obrazkowymi dla tych, którzy jeszcze nie są biegli w sztuce czytania.
Meksykanskie metro umożliwia bardzo szybkie i wygodne przezucanie się na ogromnych dystansach tego pieknego Miasta - trocę zadymionego, bo na ulicach kroluja taksówki - biało-zielone chrząszcze, czyli starego typu Volswageny, modele jeszcze z czasów Hitlera.
Krawezniki przy ulicach są bardzo wysokie, co - jak gminna wieść niesie - jest sposobem zapobiegającym parkowaniu na chodnikach... Dla nas te krawężniki są dość wysokie, czasem do 50 cm wysokości (tak, tak!), natomiast dla niskich Meksykanów i ich malych chrabąszczy stanowia barierę nie do pokonania.
Przeczytaj podobne artykuły